Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2014

muszę się wygadać

Dzisiejszy post z założenia miał być piękny sielski i anielski. Przez najbliższy miesiąc zamierzamy zająć się zakupami dla dziecka, ogarnięciem pokoju w którym będzie spało... chcę na chwilę zostawić bloga wrócić raz na jakiś czas jak się trochę zorganizujemy i odpoczniemy bo jednak z telefonu posty pisać dość trudno, a odpoczynek od monitora zawsze się przyda. Może gdzieś pojedziemy na kilka dni. Wszystko oczywiście zamierzamy zrealizować tylko jest jedno małe ale ... Wczoraj wieczór. Dzwoni telefon. Rodzina. Chcą przyjechać akurat dzień przed tym kiedy będą nam kładli podłogi. Wszystko byłoby dobrze gdyby choć zapytali, ale nie Oni będą wtedy i wtedy. Cztery osoby ( z czego troje nastolatków w końcu wakacje) i jakby nam coś nie pasowało to mamy im dać znać. Małż rozmawiał, choć trudno to nazwać rozmową bo właściwie go zatkało, ja akurat na drugim telefonie z koleżanką z pracy się umawiałam na pogaduchy.... Jak mi powiedział to sam nie wierzył w to co mówi. Plan na ten feralny tydz

jak Szwajcaria

Dziś o pracy (!) tak o pracy ... W czwartek wpadną do mnie dwie koleżanki jedna z pracy druga generalnie też (choć zmieniła już na inną jakiś miesiąc temu) Cofając się jakieś pół roku temu.... W pracy byłyśmy zgraną "paczką" nazwaną przez menagera z ich działy TVN style :) Było nas 4. Jeśdziłyśmy w góry, spotykałyśmy się "bo tak". Zwyczajnie lepiej nam się dogadywało niż z innymi. Jakieś pół roku temu coś sę stało. Nie wiem co, bo moja praca to zupełnie inna działka niż ich. Coś spowodowało, że powstał konflikt poniędzy dwiema S i M. M mówiła, że S ją wkurza, S że nie będzie robić za M itp... Z czasem konflikt się zaostrzał; jednak S zmieniła pracę, ja poszłam na L4. Nie stanęłam po niczyjej stronie. Nie wiem o co poszło, ale chyba nie tylko o pracę, bo w odwiedziny przyjdzie S z koleżanką. M też chciała wpaść ale nie została poinformowana, że przychodzą. Umówimy się inaczej. Każdą z nich lubię ale nie będę na siłę nikogo godzić. Jedyne co to pozostać neutralną -

kolejny poniedziałek

Weekend był dość pracowity. Sobotę rozpoczęliśmy od zwiedzania jednego ze szpitali gdzie już wiem - nie chcę rodzić, jakoś nie i już. Nie chcę nadziać się na to, że za coś muszę zapłacić czy dopłacić. Jest to półprywatny szpital ale nie wiedziałam, że pobierają opłaty za to co w innych jest bezpłatne ( a reklamują się, że mają umowy z nfz itp...) Więcej się nie rozwodzę bo wiem, że nie i już. Popołudnie mieliśmy też napięte, bo najpierw ogarnialiśy jako tako mieszkanie a wieczór imieninowy - Anny - więc wróciliśmy ok 22 no i zostało tylko położyć się spać. Niedzielny poranek spędziliśmy w szkole rodzenia ( tam gdzie chodzę na gimnastykę). Cieszę się, że się wybraliśmy na takie zajęcia bo jednak ja to zupełnie zieona się czuję. Zawsze to jakaś wiedza. Zajęcia prowadzne są rzetelnie więc bardzo się cieszę. Popołudnie było leniwe no i mamy upalny poniedziałek. Planów specjalnych nie mam tak więc cóż... Miłego tygodnia :)

polifonia nocnych dźwięków ( i nie tylko )

02:10 - środek nocy, kibelek wzywa... Toczę się, wracam, kładę się w najbardziej dogodnej pozycji i się zaczyna. - kap,kap,ciap, ciap - mrrrrr, mrrrrr - bum, bum - mrauuuuu - brrr - kap, kap,kap - bum, bum Mimo usilnego kręcenia się w jedną i drugą stronę nijak nie mogę zasnąć, bo za oknem leje, kot zauważył, że wstałam więc trzeba się pomiziać, dziecko w brzuchu akurat lambadę tańczy, a na domiar złego zrobiłam się głodna. Wstaję, chodzę żeby dziecko może spać poszło (ponoć to tak działa, ale chyba nie tym razem), ale jeść nie będę bo się przyzwyczaję. Zjadam mniej więcej pół kilo śliwek, jeszcze trochę chodzę po czym wracam do łóżka. Przeglądam kilka stron na komórce - bo przecież jak się zmęczę to zasnę. Telefon jednak odmawia współpracy - 3% baterii starcza tylko na kilka minut. Nie chce mi się wstawać po ładowarkę ... 3:20... zasypiam po jakimś czasie... Nie to, że spałam długo rano bo od 6 budziłam się dość często ale jakoś dotrwałam do 8... Coraz częściej takie noce m

burza i remontowo (znów)

Znów nadciąga do nas burza. W sumie to lubię jak porządnie popada a później robi się trochę chłodniej. Lepiej się wtedy żyje ;) Ostatnie dni są dość przewidywalne, upał - burza ... Z Małżem wybraliśmy panele. Może nie będzie aż tak idealnie bo jednak nie zmieszczą się pod drzwi wejściowe w związku z czym będzie trzeba inaczej to rozwiązać. Póki co wszystkie pokoje oraz pół przedpokoju ( któego układ jest w L) zamiast gumolitu otrzymają nowy panelowy wygląd :) Druga połowa przedpokoju zostanie wyposażona w wykładzinę do czasu remontu kuchni czyli za kilka lat. Głównie zależy nam jednak na tym, by to co się da, zrobić przed pojawieniem się dziecka. Oczywiście pieniądze z powietrza się nie biorą, ale skoro odłożyliśmy z tego co Małż zapracował dodatkowymi zleceniami to czemu czekać? Oczywiście przeciwników takiego postępowania jest przynajmniej kilkoro ale to nasz wybór :) Dodatkowym plusem zrobienia tego teraz jest to, że nie mamy dużo mebli właściwie trzeba wynieść jedną meblościankę,

Rok

Kolejny rok za mną. Jaki był? Zaskakujący :) ale czuję się szczęśliwa i tak trzymać. Po jednej z rozmów w ubiegły piątek zapisałam sobie kilka punktów do zrealizowania na najbliższy rok. Zapisuję je dla siebie, bo ta rozmowa dużo mi dała i wciąż siedzi mi w głowie, a to duży plus. 1. Mówić nie gdy się z czymś nie zgadzam. Nie dać sobie wmawiać głupot. 2. Cieszyć się tym co mam. W końcu mam się z czego cieszyć :) 3. Ćwiczyć. Oczywiście w miarę aktualnych możliwości. 4. Dobrze wykonywać swoje proste obowiązki. Wszelkie skomplikowane "operacje" mogą mi nie wyjść, co nie znaczy że nie będę się starać zrobić ich dobrze. 5. Może wrócić do muzyki choć trochę... Życzenia smsowe z samego rana trochę mnie zaskoczyły, szczególnie, że wysłały je osoby które jakoś ostatnio nie są z nami w stałym i dobrym kontakcie. Tym pozytywniejsze odczucia, że jedna z osób zaproponowała swoją pomoc jakbym czegoś potrzebowała czy miała jakieś pytania... Miło :) Poza tym ciężarówkuję sobie każ

życzliwość

Życzliwym można być lub nie.... Jako, że Małża nie będzie do końca lipca mnie zostało załatwienie kilku spraw poremontowych głównie telefonicznie. Wzięłam telefon i dzwonię zgodnie z namiarami z pisma co gdzie załatwić. W jednym miejscu Pan mówi, że to nie tu, żeby w administracji pytać bo oni już nas nie obsługują. Ok - no to dzwonię pytam co jest - Pani  1 podaje mi nowy numer telefonu stacjonarny i komórkę oczywiście z imieniem i nazwiskiem osoby która się tym zajmuje. Jak już się tam dodzwoniłam postanowiłam zpytać czemu nie zabrali naszych odpadów, a było zgłaszane. Pani 1 miło poprosiła żebym poczekała zapyta koleżanki w pokoju obok. Niestety musiała mnie później do tej Pani 2 przełączyć bo to nie taka prosta sprawa. Więc mówię tej drugiej o co chodzi a On na mnie, że to moja sprawa bo to mój remont. Zdenerwowałam się i tłumaczę Pani, że pismo które otrzymaliśmy mówi tak i tak i to wypełniliśmy. Nie dała się przekonać zrzucając wszystko na nas. Szczęśliwie internet jest skarbni

różności

Ostatni czas nie obfituje w dużą ilość postów. Tak jakoś wychodzi. Dziś postanowiłam sobie bardziej dbać o siebie w związku z czym poszłam na gimnastykę odpowiednią dla mojego "stanu". Nie powiem, niby niepozorne takie tam, a jednak się zmęczyłam porządnie.  Zamierzam chodzić jakieś 2 razy w tygodniu dla dobrego samopoczucia choć nie wiem na ile mi wystarczy zapału. Generalnie miło poćwiczyć z innymi "ciężarówkami" ;) Trochę ostatnio częściej się przemieszczam tramwajami z moim arbuzikiem ;) Kiedyś zdarzyło mi się zapomnieć, że wciąganie brzucha, żeby przejść na nic się zda  związku z czym "udało mi się" trącać niechcący brzuchem różnych ludzi zupełnie nieświadomie :D Więcej nowości brak. Idę do Was :)

zasłużony odpoczynek

Nie ma to jak mieć na horyzoncie wypad za miasto na kilka dni :) cisza, spokój i ja :) Remont zakończony. Satysfakcja? Hmmm narazie ustępuje miejsca irytacji na Remontowców. Nie mogę powiedzieć, że źle wygląda, że jest nie tak jak chciałam. Jednak dziś byłam bliska nawrzeszczenia na jednego montującego rurkę z uchwytem do prysznica. Ja nie wiem co on sobie myślał ale zamontował tak, jakbyśmy mieli max 140 cm wzrostu. Grubo się tłumaczył, że tak się montuje te uchwyty nisko bo przecież zaleje się całą łazienkę, że siedząc w wannie można sobie też głowę umyć. Kazałam przemontować wyżej - tym razem zrobił za wysoko choć dla Małża będzie w sam raz dla mnie w sumie też tylko będę ustawiać na najniższy poziom więc zostało wysoko. Zostały dziury. Miał zrobić tak, żeby nie było widać. Zrobił - szczęśliwie dla niego okazało się, że na baterii nie ma takich widełek na które się odkłada słuchawkę więc w miejscu dziurek zamontował takie "coś" co jest z tej samej serii co bateria i prysz

środowe niewyspanie

Od jakiegoś czasu mam problem ze spaniem. Nijak nie umiem się ułożyć żeby było mi wygodnie, jak już zasnę to budzą mnie skurcze więc wstaję żeby rozchodzić nogę, kładę się i nie mogę zasnąć, jak zaczynam zasypiać czuję nagłą potrzebę pójścia do ubikacji ... no i tak wkółko ;) Teraz dodatkowo podczas remontu rano nie mogę pospać dłużej, bo o 7 przychodzą Panowie i robią dalej remont... Liczę, że dziś, a najpóźniej jutro skończą i będę mogła wieczór wziąć relaksującą kąpiel a rano trochę nadrobić spanie :) Niestety przez taki obrót spraw jestem bardziej rozdrażniona niż zwykle, (choć może rozdrażniona to złe słowo?) jakoś nie mogę się ogarnąć... No to ponarzekałam a teraz czas na ... no właśnie nie wem na co ;)