Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2016

bad day

Wszystko dziś nie tak. Zaczęło się od wpadnięcia w błoto po kostki oczywiście w drodze do żłobka więc już czasu nie było na wracanie. Tramwaj się zepsuł więc utknęłam w drodze do pracy. Oczywiście dziś mieliśmy kontrolę z grupy kolega dzwoni, laptop który wczoraj konfigurowaliśmy z IT nie odpalił najważniejszego programu. Spóźniłam się do pracy. Poszło mi oczko w rajstopach. Małżu miał stłuczkę oczywiście pożyczonym samochodem. W pracy co prawda dali podwyżkę 150 zł brutto ale zaproponowali mi zmniejszenie etatu. Coś jeszcze ma się wydarzyć?

kiedy mamie się nie chce wracać do domu

Wczoraj dostrzegłam u siebie nowe zjawisko. Siedzę w pracy dochodzi 16:15 czas żeby niedługo myśleć o wyjściu z biura... przez głowę przemyka mi myśl "szkoda, że tak szybko". Ostatni tydzień dał mi w kość. Siedziałam z Młodym który z zapaleniem oskrzeli prawie dosłownie leżał w domu i jęczał całymi dniami. Małżu po pracy starał się stawać na uszach ale mimo wszystko ciężko było. W tym tygodniu Małżu przejął opiekę ja poczłapałam, nie przepraszam, pobiegłam do pracy odetchnąć. Przyznaję, że pierwszy raz miałam tak, że nie chciało mi się iść do domu wiedząc, że Młody ma zły dzień a Małżu przez to też cierpi na swoje złości ;) Wyratowali nas wieczór dziadkowie którzy radośnie przyjechali z upolowanymi koszulkami dla "dzidziusia" ... *** Ostatecznie podjęliśmy decyzję o zmianie żłobka. W starym wypowiedzieliśmy umowę, w nowym zaczynamy od poniedziałku. Ufam, że będzie lepiej. Do decyzji przyczyniły się nasze dodatkowe obserwacje "cioć"... które po złożeni
Kolejny poniedziałek. Pobudka, śniadanie, ubieranie, mycie zębów i dalej biegiem do żłobka do pracy. Tak cały tydzień i weekend...  Czas upływa bardzo szybko każdy dzień podobnie.  *** CV powysyłałam  listy motywacyjne też - nawet nie wiedziałam, że jestem taka zdolna ;) Zastosowałam swoje uwagi z rekrutacji które przeprowadzałam i zobaczymy. Może coś się uda trafić.  *** Dylematy żłobkowe nadal nas męczą.  Małżu w piątek godzinę rozmawiał z Panią Dyrektor która raz brała go na litość, raz groziła że możemy nie podpisywać aneksu ( z podwyżką) raz że Ona się tak stara. PO godzinie nic nie ustalili. Nam chodzi tylko o to, żebyśmy traktowali się jak dorośli skoro w umowie jest, że za zgłoszoną nieobecność odlicza się stawkę za jedzenie gdy dziecka nie ma 5 dni i wzwyż to powinni to odliczać. Nawet jeśli nie od pierwszego dnia bo już jedzenie było zrobione to kolejne. Na chwilę obecną nie odliczyli nam nic. Młody jednak czasem choruje i na leki by akurat było. Pani nie chciała u