tak upłynął dzień...
Ostatnie dni płyną jak rwąca rzeka więc trudno mi myśleć, a co dopiero usiąść i napisać cokolwiek... W końcu jednak w ramach "zamawiania zakupów" usiadłam i skrobię dając znać, że żyjemy. Podsumowując ostatni czas... Chrzciny udane, bez wpadek, głupich sytuacji, obrażań itp. Młody jednak ma azs o któym pani pediatra mówi "TO TYLKO PANI WINA! CO PANI TAKIEGO JE?!!" Wg niej skoro nie jem mleka i przetworów, jajek, kurczaka, czekolady, cytrusów, orzechów ... nie wiem cyz to wszystko... to nie robię nic. Poprawa jest a i owszem ale musieliśmy trafić na dobry działający specyfik na skórkę młodego bo moja dieta to jedno, a to, że wszystkie smarowidła do tej pory zaogniały stan to dwa... Oczywiście mam dość słuchania od wszystkich słów SKAZA BIAŁKOWA! Powoduje to u mnie gulę na maksa. Wszyscy chcą dobrze ale mam ich dość. Chyba mogę. Nie wiem kiedy będę znowu... Wszystkim wpadającym z odwiedzinami życzę spokojnego czasu Świąt!