Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2014

kilka spraw przed Świętami

Przez ostatniedni zamieniłam się w sprzątaczkę. Staram się w chwilach kiedy mały śpi lub leży na macie i gada do słonia wykorzystać na ogarnięcie mieszkania przed Świętami i pośrednio przed Chrzcinami. Przy okazji pieczenia ciastek imbirowo cynamonowych okazało się, że dolna grzałka w iekarniku nie grzeje :( w związku z tym jest drobny problem co upiec na Święta żeby wyszło. Zapewne zrobimy ciasteczka - to zapewne wyjdzie poza tym mało świątecznie zrobię szarlotkę a co więcej to się okaże... **** Z Chrzcinami zaczęły się schody. Co z tego, że wybraliśmy termin i wiemy, że będzie to sobota po Mszy - tak tutaj jest... Chrzestnych wiemy kogo więc jest dobrze. Problem pojawił się z ilością gości. Liczyliśmy na małą uroczystość - jakąś kolację po wszystkim - a tu się okazuje, że wychodzi nam 22 osoby. Skąd się tyle wzięło?? To tylko rodzeństwo i dziadkowie i dwie prababcie plus Chrzestni ( jedno nie będzie z rodziny). Myśleliśmy, że będzie mniej bo w sumie z częścią nie mamy prawie wogóle

ludzie... + dopisek

Romawiam dziś z koleżanką ze studiów... ¤Co u Was? *Szkoda gadać...  ¤ Coś się stało? * Wczoraj miała do nas przyjechać siostra M.więc siedziałam w domu bo M na 12 h w pracy, zrobiłam obiad i czekałam. Długo jej nie było ale pomyślałam, że samolot się spóźnił. ¤ Pewnie przez wczorajszą mgłę? * No co Ty... M wraca z pracy jest mniej więcej 21 a Jej dalej nie ma, telefon nie odpowiada. M już całą rodzinę obdzwonił czy na pewno wyleciała bo mogła się spóźnić czy coś jej wypadło... ¤??... no i co znalazła się ? *Ehh..,. M po rozmowie z Mamą pojechał na lotnisko bo stwierdzili, że może tam gdzieś siedzi jak to cielę (co ponoć już się zdarzało)... tam jej też nie było. Wszyscy w stresie że coś sie stało, pomysłów brak a tu nagle dostajemy telefon od Mamy M że właśnie do Niej przyjechała... jedyne 300 km. Nikomu nic nie powiedziała. Ja jak głupia wolne brałam, wszyscy się martwili że coś się stało ale Ona nie widzi problemu... ¤ Nie wiem co bym Jej zrobiła... **** Wraca

wróciliśmy

** W sobotę Małżu rano odebrał samochód i pojechał do pracy. Jak tylko wrócił zapakowaliśmy się ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami i ruszyliśmy w drogę. Mały praktycznie cały czas spał więc spokojnie pokonaliśmy prawie 300 km. Wieczór spędziliśmy miło z Rodziną. Dobrze mi zrobiło spotkanie większej ilości dorosłych ;) było z kim porozmawiać. Niedziela szybko upłynęła. O 10 Chrzest później obiad, deser i w drogę. Oczywiście byli malkontenci którzy krzywo patrzyli, że już jedziemy, że nie poczekamy do tortu (impreza była w reatauracji) ale przed namj były przynajmniej 4 godziny drogi. W połowie trasy zrobiliśmy przerwę u mojej Babci. Dla nas to była chwila odpoczynku, a dla Niej wielka niespodzianka i radość że mogła zobaczyć Małego. Zmęczeni wróciliśmy do domu prawie o 20. Cieszę się że wyjazd się tak ułożył :) ... ** Naszego Synka będziemy chrzcić w 2 sobotę stycznia po wieczornej Mszy. Nie robimy przyjęcia. Przed uroczystością chcemy zaprosić do nas najbliższych na jakieś ciasto a

hmm...

Szczerze mówiąc miałam nic już nie pisać przed wyjazdem ale nie mogę sobie odpuścić... Szczepiliśmy dziś Małego na rotawirusy... Pani Pediatra zbadała go pooglądała skórkę bo wylazła mu ciemieniucha stwierdziła że zdrowy i można szczepić. Jako, że zdecydowaliśmy się na preparat podawany dwa razy a nie ten inny podawany trzy razy to zapytałam co mamy do wyboru /bo jakby coś to w tym samym budynku jest apteka która ma to czym myślałam, żeby szczepić.../ Były obie szczepionki. Ale tu wtrąciła się Pediatra że jak ma dopiero 9 tygodni to można tym 3 dawkowym bo to na to samo wyjdzie cenowo i ten już wpisała. Nie zgodziliśmy się poprosiliśmy o skreślenie i wpisanie tego co wybraliśmy. Pielęgniarka się wcale nie zdziwiła bo to ona ostatnio podawała mi ceny... i wcale nie na to samo wychodzi. Trzy dawki każda po 295 daje prawie 900 zł ten dwu dawkowy po 310 więc 600 z kawałkiem... z opinii jakie usłyszałam różnica jest tylko w ilości szczepień... czyżby Pani Pediatra nie była niezależna ??...

spotkania... spotkania...

Ostatnio dużo mamy z Małżem spotkań z różnymi ludźmi, bo to imieniny albo urodziny, a to ktoś nas odwiedza... Kilka dni temu... *...Jakie te dzieci są biedne jak się przygotowują do Bieżmowania. Muszą chodzić na jakieś roraty, majówki i wszystko co się da. Co z tego że mają być tylko po 4 razy mimo wszystko to przegięcie. ¤Czy ja wiem?... My przecieżteż chodziliśmy na spotkania przed Bieżmowaniem do kościoła przez rok a wszystko kończyło się egzaminem... *Całe przygotowanie to mają na lekcjach no a egzamin to oni też mają ale spokojnie najwyżej się pójdzie z pałą na księdza i będzie z głowy... ¤ /wymowna cisza/ Szczerze mówiąc mnie zatkało... komentarza chyba nie trzeba... *** Podczas wizyty koleżanek z pracy... *Wiesz jaka ta laska jest? Normalnie muszę ją pilnować. O wszystko muszę ją pytać mimo, że to nie moja praca. ¤A po co Ty tak ją kontrolujesz? *Ja jej nie kontroluję tylko muszę sprawdzać czy wszystko robi i jak robi i robić za nią. ¤Daj spokój za mało