Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

armagedon

Remont z założenia łączy się z bałaganem, kurzem i tego typu sprawami. Świadomi tego wszystkiego rozpoczęliśmy go tak, aby Małżu był wówczas w domu. Nistety pogoda się popsuła, nie chce schnąć i wszystko się najprawdopodobniej przeciągnie. Efekt końcowy zobaczy jak wróci na chwilę. Łączy się z tym też to, że nie wszystko sama zrobię, bo chodzić po krzesłach i drabinach nie będę. Takie życie. Denerwuje mnie taki obrot spraw i nieustanne pytania od remontowca czy tak czy inaczej. Pyta bo chce zrobić tak jak my chcemy ale mnie jakoś denerwuje. Stresuje mnie czy będzie dobrze, czy ładnie, czy funkcjonalnie no ale cóż... hormony ;) Ze spraw ciążowych. Prawdopodobnie dziewczynka - powiedział Pan G. patrząc mi prosto w oczy i czekając na jakąkolwiek reakcję. Powtórzył. A ja nic. Tak czy tak jest już kochane i czy chłopiec czy dziewczynka nie gra roli. Małżu zaczął się śmiać że sowo prawdopodobnie oznacza, że 51 % daje na dziewczynkę a 49 % na chłopca. Jak się urodzi to będziemy pewni ;) w

arbuz, bakłażan ... i remont

- Kochanie  czy ja nie wyglądam w tej bluzce jak arbuz? - ? - No popatrz taka biało - zielona, a w niej mój brzuch. - taaa ... ***** Podczas weekendowego wyjazdu na "zieloną trawkę" zakładam obszerny fioletowy sweter... - Tym razem wygądam jak bakłażan. Nie? - :D taaaa... ***** Niezmiennie twierdzę, że przypominam jakieś wielkie warzywo albo owoc o okrągłych kształtach.   Brzuch mi urósł patrzę na niego z góry no i tak mi się kojarzy... ;)   Jutro usg z nastawieniem na twarzo- czaszkę. Ostatnio cały czas dziecko pokazywało plecy nawet po szturchaniach. Liczę, że wszystko będzie dobrze, choć chyba zupełnie lęku nigdy się nie pozbędę. Remontowo upływa nam początek tygodnia. Ze starej łaziekni nie zostało nic. Panowie przyszli, wkuli się w ściany, pogłogę, usunęli wszystko. Oczywiście nie obyło się bez wydarzeń nieprzewidzianych. Co co ukazało się pod płytkami nie było ścianą, a karton gipsem. Szczęśliwie remontowcy odkuli tak, żeby wszystko było dobrze ale pierwsz

po weekendowo

Ostatnie dni upłynęły mi pod znakiem spotkań mniej lub bardziej spodziewanych :) Zaczęło się w piątek od telefonu koleżanki z pracy która aktualnie jest na macierzyńskim i jak usłyszała, że jestem na L4 to od razu wiedziała czemu ;) :) Miło było się z Nią spotkać :) Mimo dwójki małych dzieci miałyśmy czas pogadać o szpitalach, wózkach, położnych ... ;) Przy okazji spotkałam dawno niewidzianą znajomą co wprawiło mnie dodatkowo w jeszcze lepszy humor. Sobota zleciała mi tak szybko, że zorientowałam się o 23 że warto się położyć. Oczywiście wszystko przez wcześniej zaplanowane spotkanie - coś a la parapetówka - u koleżanki z pracy ( znowu z pracy!). Nie było mnie tam 1,5 tygodnia a jestem bardziej na bieżąco niż chodząc do pracy ;) Wczoraj spotkanie rodzinne no i koniec weekendu. Zleciał bardzo szybko ale w sumie to się z tego bardzo cieszę :)) KONIEC ;)

szczęście

Szczęście jest w tysiącu drobiazgów... Taki wiersz kiedyś umieściłam na blogu i nadal tak uważam. Może i czasem dopada mnie zły humor (co było widoczne w poprzednim wpisie) ale mimo wszystko jestem szczęśliwa. i tyle :))

zły humor

Humor dziś mi nie dopisuje. Nie wyspałam się. Śniły mi się paskudne sny o porodzie dziecka bez dłoni w ciemnym szpitalu , wracały jakieś "demony przeszłości" w postaci osób które jak widzę to mnie paraliżuje. Jakoś mi dziś źle. Na dodatek wczoraj okazało się, że przyjechał do Polski nasz dobry znajomy w jakichś tam sprawach i widział się z kilkoma osobami ale jakby nam nie dał nic znać. Jesteśmy tylko ludźmi i może nie chciał powiedzieć że jest. Przyznam, że za Nim tęsknię. Czasem rozmowa, czy zwykłe żarty były najlepszym lekarstwem na wszystko... No i tak... Małżu w pracy. Wakacje widzę w barwach naszego mieszkania. Bo przecież  będziesz w 8 miesiącu ciąży . Jakoś nastrajanie mnie przez otoczenie, że nigdzie się nie ruszę dodatkowo mnie dołuje. Koniec użalania się. Bo przecież w gruncie rzeczy jestem szczęśliwa.

życie na L4

wisOd dwóch dni siedzę na L4. Póki co odpoczywam i mam nadzieję, że szybko mi się to nie znudzi ;) W pracy moje drugie "ja"   po 3- dniowym szkoleniu  radzi sobie dzielnie narazie tylko raz zadzwoniła :) Remont powoli zaczęty. Grzejnik i piecyk zmieniony. Przyokazji bałagan oczywiście wszechobecny ale nie jest źle. Dzieciątko fika koziołki :) dziś w nocy niestety dopadł mnie jakiś ból w prawiej części brzucha nad pachwiną i przypomina o sobie jak wstaję. Nie jest ani mocny ani ciągły więc czekam co będzie. Zaczęliśmy 6 miesiąc więc może zwyczajnie wszystko zaczyna się rozciągać no i tak. Dostaliśmy pierwsze ubranko dla maleństwa od mojej koleżanki bo chciała coś kupć :) miłe to :)) Na wieczor idę na spotkanie pożegnalne z koleżankami z pracy które odchodzą. Liczę, że bedzie miło. Zawsze to dodatkowa rozrywka na L4 :P choć przyznam, że nie zdążyłam jeszcze odczuć że nie chodzę do pracy. Notatk bez ładu i składu ale cóż... takie dziś moje życie ;)