Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

o wszystkim

Ostatni czas nie jest bogaty w notki ale jakoś za każdym razem gdy siadam do komputera okazuje się, że to co chciałam napisać jest bezsensu albo już nie wiem co chciałam napisać 5 minut temu... Dziś w mojej głowie ( nie wiedzieć czemu ) pojawiły się wspomnienia ostatnich lat... a dokładniej takie dotyczące Adwentu. Dla osób niewierzących to nic nie znaczące dni... dla mnie często był to czas szczególny. Patrząc na ostatnie lata przypomniało mi się jak to z moim Małżem ( wtedy nie Małżem - nawet nie cokolwiek ) chodziliśmy na roraty - w sumie każde z nas w inne miejsce ale po nich spotykaliśy się na wspólne śniadanie :) z tego "śniadaniowania" wyszło to, że zaczęliśmy się regularnie spotykać/ umawiać/ randkować itp. Myślę, że to nie przypadek, że akurat po tym czasie oczekiwania na Boże Narodzenie otrzymaliśmy taki dar :) Jako narzeczeństwo było podobnie ze śniadaniami tym razem przed moją pracą ( bo już pracowałam ) Razem przygotowywaliśmy się do małżeństwa. W pierwszym rok

podsumowanie tygodnia

Na samym początku przepraszam wszystkich, że tak rzadko do Was zerkam, jakoś czasu nie starcza a czasem zerkam do Was, przeczytam ale nie zawsze coś napiszę. Na Wasze komentarze u mnie czasem nie mam jak odpowiedzieć również, więc odpowiem krótko w tej notce. *** Chrzest Nic się nie posunęło. Skłaniamy się do weekendu w okolicy 6 stycznia - co wyjdzie zobaczymy. Chrzestnych póki co brak. *** Odwiedziny. Faktycznie w moim Małżu obudził się instynkt chronienia Rodziny czy jakkolwiek to nazwać... Odwiedziny były dziwne ale szybko zapewne się nie powtórzą więc mam spokój wewnętrzny, że nie dałam się sprowokować. No dobrze może raz. Podczas roznowy o Chrzce powiedziałam, że na takich imprezach się nie pije alkoholu - wywołało to falę komentarzy ale ja swojego zdania nie zmieniam. *** Lekarze i badania. Bardzo bałam się usg główki wyobrażałam sobie różne rzeczy ( jak to przewrażliwiona matka) szczęśliwie z mózgiem wszystko dobrze, z bioderkami też. Dziś Pani neonatolog potwierdzila,

W kilku zdaniach... jestem dumna

Jestem dumna z mojego Małża z Jego postawy... Na dziś jak chyba wspomniałam zapowiedzieli się nam goście. W sumie miło, bo dawno się nie widzieliśmy. Siedzymy sobie wczoraj i ot taka zwykła rozmowa, co kupić i ile. Od słowa do słowa zorientowaliśmy się że nie wiemy o której goscie się zjawią i co ew. kupić czy jakieś ciasteczka czy zupę zrobić. Małżu za telefon i dzwoni...(zgłośniony telefon żebym słyszała) ¤Cześć dzwonię żeby jakoś się na jutro dogadać... #No wiesz ja nie wiem. Może na obiad, może po obiedzie... ¤Tylko wiesz chcielibyśmy jakoś sobie dzień ułożyć z karmieniami, Kościołem i Wami #No wiesz ale chcieliśmy mieć jakiś komfort a nie na godzinę się umawiać. ¤Wiesz co ale to do nas przyjeżdżacie więc my też powinniśmy mieć komfort nje tylko Wy. Zdecydujcie się i dajcie znać do godziny bo idę na zakupy... ... Rozmowa jeszcze chwilę trwała, była niezbyt miła ale to dlatego że Małżu postawił jasno i bez dyskusji wszystkie kwestie od godziny przyjazdu przez zdrowie na inn

zebrane...

Usiadłam dziś do komputera właściwie dlatego że potrzebowałam się umóić do dermatologa. Wylazło mi znowu na ramionach coś co kiedyś uznzno za brak odporności, witamin czy czegoś. Niezależnie od tego co to jest jakaś maść mogłaby mi pomóc - tylko że karmię , no ale to inna sprawa póki co. Siadam, patrzę terminy na grudzień, niby blisko ale do tego czasu to mi się to zmieni albo sama coś wykombinuję. Myślałam, że skoro to prywatna opieka medyczna ( firmowa) to jakoś szybko się uda no ale jak widać źle myślałam. Bardzo ciepło ostatnio się zrobiło. Nie narzekam. Chodzę z Małym na spacery i nie boję się, że zaraz ja będę miała katar i On też. Oczywiście nie oznacza to, że się nie martwię jak mi charczy czy coś ... ale nie o tym miałam pisać. W weekend pozwoliliśmy w końcu na odwiedziny kolejnych osób. Warunek mają być zdrowe! Wiem, że nie da się wyeliminować wszystkich bakterii ale mimo wszystko wolę być ostrożna. Liczę, że odwiedziny będą miłe ot tak zwyczajnie. Kolejny temat który

z dzieckiem w chuście cz.2 - krótko

Miesiąc za nami ... Jak się mamy? Jemy, przewijamy się, śpimy, chodzimy na spacery - więszkość z tych rzeczy wykonujemy razem. Małżu dzielnie kąpie małego i przewija jak jest w domu, żeby nie tylko dziecko matkę widziało ;) Czasem nie mam siły. Ostatnie dni były ciężkie albo coś zjadłam niezbyt strawnego albo coś złapałam od kogoś ( tylko od kogo) i całymi dniami czułam jakby mdłości ciążowe. Dobrze, że większość tego czasu przypadła na weekend więc Małżu spokojnie mógł się zająć Małym a ja odpoczynkiem  i nabieraniem sił na cały tydzień... ...Dziadki szczęśliwe do granic możliwości... Ot tak sobie żyjemy - zwyczajnie