muszę się wygadać

Dzisiejszy post z założenia miał być piękny sielski i anielski.
Przez najbliższy miesiąc zamierzamy zająć się zakupami dla dziecka, ogarnięciem pokoju w którym będzie spało... chcę na chwilę zostawić bloga wrócić raz na jakiś czas jak się trochę zorganizujemy i odpoczniemy bo jednak z telefonu posty pisać dość trudno, a odpoczynek od monitora zawsze się przyda. Może gdzieś pojedziemy na kilka dni.
Wszystko oczywiście zamierzamy zrealizować tylko jest jedno małe ale ...
Wczoraj wieczór. Dzwoni telefon. Rodzina. Chcą przyjechać akurat dzień przed tym kiedy będą nam kładli podłogi. Wszystko byłoby dobrze gdyby choć zapytali, ale nie Oni będą wtedy i wtedy. Cztery osoby ( z czego troje nastolatków w końcu wakacje) i jakby nam coś nie pasowało to mamy im dać znać. Małż rozmawiał, choć trudno to nazwać rozmową bo właściwie go zatkało, ja akurat na drugim telefonie z koleżanką z pracy się umawiałam na pogaduchy.... Jak mi powiedział to sam nie wierzył w to co mówi. Plan na ten feralny tydzień wygląda tak, że mają przyjechać świtem, bo pewnie ok 6:30. Coś będzie trzeba zjeść, ogarnąć ich i siebie. Wieczór ogarnąć wyniesienie mebli. Następnego dnia położą podłogi więc wszystko w drugą stronę. Z gośćmi sama nie wiem co. Następnego dnia mam badania wieczorem, cóż nie muszę z Nimi siedzieć. Kiedy wyjadą? Nikt nie wie. Gdyby przyjechali kilka dni później byłoby dobrze, a tak to sama nie wiem. Poprosiliśmy wcześniej znajomych o pomoc z meblami bo choć nie ma ich dużo to ja nic nie pomogę poza trzymaniem drzwi.
Zdenerwowało mnie to. Bo nie mam nic do tych odwiedzin. Nawet to całkiem miłe jak ktoś w końcu po dwóch latach stwierdza, że młodzi mogą przyjechać "prawie sami" no ale postawienie nas przed faktem, że wszystko załatwione będą wtedy i wtedy to jak wysłanie paczki...
Co z tego będzie? Nie wiem. Może zadzwonimy do nich, że sory ale dwa dni później możecie być. Może jak przyjadą to nam pomogą (choć głupio dzieciaki wykorzystywać szczególnie, że to nie Oni wpadli na ten pomysł )...

Z milszych perspektyw dziś wpadną na pogaduchy dziewczyny z pracy - część 1. Druga partia wpadnie w sobotę :) W związku z tym zabieram się za zrobienie śmietanowca :)

Do napisania

Komentarze

  1. moim zdaniem powinniscie zadzwonic i powiedziec jaka sprawa i ze goscie w tym czasie nie bardzo sa wam na reke. Sami powiedzieli, zebyscie dali znac, gdyby Wam cos nie pasowalo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę widzę ominęłam w notce ...
      Problem w tym, że Małżu wczoraj im powiedział co i jak na co usłyszał, że przecież Oni na czas montażu podłóg wyjdą, a teraz mają darmowy transport w jedną stronę... Generalnie dla drugiej strony to nie problem... Gdyby nie wiedzieli (a wiedzieli bo dzień wcześniej z Nimi rozmawialiśmy jakie mamy plany) to byłaby inna rozmowa a tak Oni już wszystko ułożyli jak im pasuje i owszem możemy zadzwonić tylko sama już nie wiem co powiedzieć na pewne argumenty.
      Tak to wygląda...

      Usuń
    2. co powiedziec - prawde, ze w tym terminie ich wizyta Wam nie pasuje i tyle

      Usuń
    3. Sprawa po telwfomach i rozmowach po części się rozwiązała... goście przyjadą ale nie będą u nas spać, ten honor będzie pełnić dalsza część rodziny. To już dużo bo umówić się z kimś czy zaprosić do siebie jak.wszystko.ogarniemy z grubsza to nie problem,

      Usuń
  2. Ojjjj ja bym od razu powiedziała ze to nie najlepszy pomysl bo po prostu nie masz warunkow na przyjmowanie gosci...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małża zatkało w pierwszej chwili ja chyba nie byłabym tak zaskoczona akurat tą propozycją jeszcze od tych osób... szczęście udało się to jakoś wyjaśnić

      Usuń

Prześlij komentarz