W kilku zdaniach... jestem dumna

Jestem dumna z mojego Małża z Jego postawy...
Na dziś jak chyba wspomniałam zapowiedzieli się nam goście. W sumie miło, bo dawno się nie widzieliśmy. Siedzymy sobie wczoraj i ot taka zwykła rozmowa, co kupić i ile. Od słowa do słowa zorientowaliśmy się że nie wiemy o której goscie się zjawią i co ew. kupić czy jakieś ciasteczka czy zupę zrobić.
Małżu za telefon i dzwoni...(zgłośniony telefon żebym słyszała)
¤Cześć dzwonię żeby jakoś się na jutro dogadać...
#No wiesz ja nie wiem. Może na obiad, może po obiedzie...
¤Tylko wiesz chcielibyśmy jakoś sobie dzień ułożyć z karmieniami, Kościołem i Wami
#No wiesz ale chcieliśmy mieć jakiś komfort a nie na godzinę się umawiać.
¤Wiesz co ale to do nas przyjeżdżacie więc my też powinniśmy mieć komfort nje tylko Wy. Zdecydujcie się i dajcie znać do godziny bo idę na zakupy...
...
Rozmowa jeszcze chwilę trwała, była niezbyt miła ale to dlatego że Małżu postawił jasno i bez dyskusji wszystkie kwestie od godziny przyjazdu przez zdrowie na innych drobiazgach kończąc. Jestem z Niego dumna bo nie jeden raz trudno było Mu tak się 'postawić'...
Ach :))

Komentarze

  1. I jak spotkanie? Udalo sie? :-)
    Mam nadzieje ze goscie dostosowali sie do Was :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brawo dla męża. Ja bym postąpiła tak samo. nie cierpię, jak ludzie nie szanują czyjegoś czasu. A Waszym przypadku już szczególnie - macie małe dziecko!!! Ludzie czasem nie mają wyczucia...

    OdpowiedzUsuń
  3. oj tak, ludzie potrafia miec tupet. Brawo dla Meza, tak trzymac!! :) Powiem Ci, ze po przyjsciu na swiat dziecka, budzi sie w czlowieku takie cos, co kaze walczyc o dobro dziecka i swoje, wiec u Twojego Meza chyba sie obudzilo :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz