Kolejny poniedziałek. Pobudka, śniadanie, ubieranie, mycie zębów i dalej biegiem do żłobka do pracy. Tak cały tydzień i weekend... 
Czas upływa bardzo szybko każdy dzień podobnie. 
***
CV powysyłałam  listy motywacyjne też - nawet nie wiedziałam, że jestem taka zdolna ;) Zastosowałam swoje uwagi z rekrutacji które przeprowadzałam i zobaczymy. Może coś się uda trafić. 
***
Dylematy żłobkowe nadal nas męczą. 
Małżu w piątek godzinę rozmawiał z Panią Dyrektor która raz brała go na litość, raz groziła że możemy nie podpisywać aneksu ( z podwyżką) raz że Ona się tak stara. PO godzinie nic nie ustalili. Nam chodzi tylko o to, żebyśmy traktowali się jak dorośli skoro w umowie jest, że za zgłoszoną nieobecność odlicza się stawkę za jedzenie gdy dziecka nie ma 5 dni i wzwyż to powinni to odliczać. Nawet jeśli nie od pierwszego dnia bo już jedzenie było zrobione to kolejne. Na chwilę obecną nie odliczyli nam nic. Młody jednak czasem choruje i na leki by akurat było. Pani nie chciała uwierzyć, że nie zarabiamy milionów. Czekamy co powiedzą jak przyjdziemy zapłacić. Wtedy się okaże jak nas potraktowali. 
Młody oczywiście płacze trochę ale jak wychodzę ot już go nie słychać. Nie bardzo chcielibyśmy zmieniać żłobek przez administrację... Ponoć dzieci szybko się przyzwyczajają do nowych miejsc... ponoć... Mamy alternatywę.
Nie wiem co zrobić. Każdego dnia coś innego myślę. Chcę żeby to Młodemu było dobrze ...
Najbardziej się martwię tym, że jeśli nam nie odliczą nieobecności to do końca miesiąca będzie bardzo trudno dotrwać. Nie daj Boże jakaś choroba... 
***
"Ktoś mi żonę podmienił" usłyszałam w sobotę od Małża. 
Odkąd martwię się pracą i żłobkiem nie ogarniam wielu rzeczy. W przeciągu tygodnia wciąż pytam, a gdzie jest moja ładowarka, albo nie wiesz gdzie jest to i tamto... a zawsze to ja wiedziałam co i gdzie jest. Do tego coś źle się czuję. Nie mogę przygotowywać wieprzowiny, no zwyczajnie nie mogę wszystko mi się cofa... w ciąży nie jestem więc co mi jest? Stres, zmęczenie?

Ponarzekałam i tyle.


Komentarze

  1. Ohh biedna Kochana :( Tak mi przykro , że tyle się nawarstwiło ... Pewnie stres bo cóż by innego... a może Ty jakieś choróbsko dorwałaś :/
    Trzymam kciuki by było lepiej...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz