matka zarabiająca

Kilka miesięcy temu po wielce hucznej "ocenie pracowniczej" usłyszałam iż zasługuję na laury w postaci podwyżki. Szczerze mówiąc ucieszył mnie ten fakt ( co jest zupełnie zrozumiałe)  tym bardziej, że otrzymałam również wyrównanie od początku roku ...
Pieniążki się odłożyły i czekają.

W ubiegłym tygodniu znów załapałam wirusa :( ostatnio mnie łapie na równi z Młodym. Młody kaszel - no bo cóż innego, a ja coś jak angina. Zalecenie - leżeć. Wszystko fajnie tylko te 11 spotkań samo się odbędzie? Ja dziękuję, ja jednak popracuję w końcu tylko boli mnie "gardełko". Dziś Młody u lekarza z Tatą, a ja nawijam... jak stracę głos to będzie cisza ;)
Taki właśnie jest efekt jak Matka dostanie podwyżkę o której Ojcu się nie śniło... L4 w moim wydaniu kosztuje więcej. Prosta matematyka. Oczywiście jeśli o mnie chodzi i moje choroby to jeśli miałabym gorączkę czy choć katar zatykający na maxa zostałabym w domu. Z samym bólem gardła który da się ogarnąć ciepłą herbatą wybraliśmy takie rozwiązanie. W razie potrzeby w przyszłym tygodniu ja zostaję z Młodym przynajmniej w te dni w które miałby wizyty u lekarza. Poza tym Babcia obiecała pomóc...

... takie życie ...

Komentarze

Prześlij komentarz