alternatywne Święta ...

Dawno mnie nie było. Niestety jakoś się nie składa żeby pisać regularnie ale mimo to czasem nadal będę chciała pisać dla Was a przede wszystkim dla siebie.

Jak to u nas było w te Święta? Ktoś powiedziałby dziwnie, inny, że źle bo gdzie tradycja.... było tak...

Piątek przed Wigilią nadal siedzieliśmy w pracy normalnych 8 godzin. Po nich udałam się do lekarza i dopiero do domu. Jak w zwykły piątek trochę posiedzieliśmy, zapakowaliśmy ciasteczka i poszliśmy spać. Wigilia upłynęła pod znakiem prezentów które spływały do Młodego w ostatnim tygodniu. Kolacja u Dziadków. Miło i spokojnie choć niedosyt pozostał. Czemu? Jakoś nade wszystko brakło mi kolęd, takiego prawdziwego Świętowania. W Boże Narodzenie zjedliśmy z Dziadkami śniadanie. Resztę dnia spędziliśmy sami. Na obiad zjedliśmy frytki. Pograliśmy na gitarach kolędy. Mieliśmy dla siebie czas. Drugi dzień Świąt podobnie. Nie było obiadu na 5 dań i deseru. Zjedliśmy zupę jarzynową a na deser ciasteczka. Nie to jednak było najważniejsze.
Dzięki temu, że odpuściliśmy bieganinę za wszystkim co obowiązkowo musi być, odpuściliśmy generalne porządki i wystawne obiady mieliśmy czas dla siebie. Tak wyszło - nie żałuję. Wręcz się cieszę że miałam czas ten którego tak często brak.

Spokojnego czasu wszystkim

Komentarze

  1. I to się liczy najbardziej... żeby pobyć ze sobą i się sobą nacieszyć 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz