przemyślenia

Za oknem śnieg. W biurze ciepełko, kawa i ... czekanie na pliki więc wykorzystuję czas na spisanie luźnych myśli co z góry zapowiada chaos... wybaczcie ;)

 ***
Czuję, że ten tydzień jest przełomowy jeśli chodzi o Młodego. Pierwszy tydzień który rozpoczął bez płaczu rano przy pożegnaniuw żłobku. Ładnie pomachał i poszedł z Ciocią. Zupełnie inaczej idzie się do pracy nie mając w głowie obrazka zapłakanej małej istotki. Na dobre wyszła Mu zmiana żłobka. Wiele się uczy. Choćby nocnikowania. W domu jest obrażony na nocnik a w żłobku nie. Zawsze to jakiś postęp. Chorób póki co mniej przynosi, już chyba jest starszy więc może mniej łapie, choć myślę, że też nie bez znaczenia jest system oczyszczania powietrza w pomieszczeniu do spania dla Maluchów. Cały budynek ma jakieś tam oczyszczacze ponoć "zwykłe" dla mnie tak czy tak wiele to nie mówi ;)
Już tydzień od szczepienia MMR póki co jest dobrze oby tak zostało. Trochę skóra zareagowała ale nie ma tragedii...

***

W niedzielę poczułam się trochę jak wyrodna Matka. Młody miał jakąś godzinę fazę" daj mi to co nie jest dla mnie"... efekt wszystkim znany. W końcu między buuuu i aaaa,  a innymi zdaniami wtrąciłam do Małża "wiesz ja to się w sumie cieszę, że będzie poniedziałek, przynajmniej w pracy nikt mi nie będzie do ucha wrzeszczał i wspinał się na mnie żeby wytrzeć swój nos"... Strasznie byłam zmęczona. Mimo wszystko cały weekend był bardzo fajny i radosny. Dawno się tyle nie śmialiśmy z Młodym.

***

Jakoś miesiąc temu była u mnie koleżanka ze studiów. A. ma córeczkę 8 miesięcy młodszą od naszego Młodego. Gdyby nie to nie wiedziałybyśmy, że tak blisko siebie mieszkamy. Jest w drugiej ciąży. Jak urodzi jej Córcia będzie miała tyle co nasz Młody teraz czyli prawie 1,5 roku. Z jednej strony się cieszy z drugiej narzeka na brak wsparcia Męża. Mam nadzieję, że Gościu się ogarnie i będzie bardziej "do życia". W końcu doszło do tematu pracy. A. stwierdziła, że chętnie poszłaby do pracy odpocząć. Pomyślałam, że w sumie jest w tym coś. W końcu piję ciepłą kawę, jem ciepły obiad nie karmiąc przy tym nikogo i nie mam wyrzutów sumienia podjadając czekoladki :D. Oczywiście czasu z dzieckiem nie da się porównać z pracą i nic nie zwróci mi tego czasu z Młodym ale widzę, że bez tego nie dałabym rady.

***

Ostatnio dużo myślę o zmianie pracy. Wysyłam jakieś CV ale marnie mi to idzie. Wewnątrz chyba nie czuję przymusu zmiany. Jeśli trafię na coś lepszego to czemu nie ale już przestałam się tym spinać. W ogóle widzę, że jestem dużo spokojniejsza od jakichś dwóch tygodni. Coś zaskoczyło na swoje miejsce... :)

***

Zastanawiam się nad zakupem kul do prania...

***

koniec kawy

Komentarze

  1. Ja przesunęłam MMR na lato... :) Całe szczęście, że Młody mniej choruje i oby tak dalej... :)
    Co do pracy to mam podobnie, lubię do niej chodzić, spędzać tam czas, ale jednak za Olą też tęsknie... ale dzięki pracy doceniam jeszcze bardziej nasze wspólne chwile :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chciałam na lato ale Małżu poszedł na wizytę kontrolną ze skórą na "zdrowe dziecko" i Pani powiedziała może dziś zaszczepimy, przecież zdrowy od kliku tygodni... ja się oczywiście wściekłam jak się dowiedziałam ale cóż, mamy to za sobą.
      Ja tez dzieki pracy bardziej doceniam to co mam :)

      Usuń
  2. To, że potrzebujesz chwili dla siebie, ot chociażby na obiad czy kawę, nie czyni z Ciebie wyrodnej matki :) może właśnie dzięki temu coś zaskoczyło na swoje miejsce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba tak, zaskoczyłam w ten trybik matka pracująca :)

      Usuń

Prześlij komentarz