nowy tydzień

Kolejny raz zasiadam to napisania tego posta. Jakoś w ostatnim czasie mam problem z zebraniem myśli na tyle sensownie żeby można to było opublikować. Wybaczcie więc jeśli coś będzie "ciężkostrawne".

***
Zmiana żłobka nawet spokojnie przeszła. Młody owszem - płacze co rano jak rozstaje się z Mamusią ale w moim odczuciu tak musi póki co być. On zwyczajnie wolałby siedzieć ze mną, czy Małżem a nie nawet w najwspanialszym miejscu. Po 5 minutach ponoć jest już ok i nie płacze, bawi się, ładnie je i śpi. Wczoraj nawet 3 godziny przespał. Dla mnie o znak, że poczuł się tam bezpiecznie. W poprzednim żłobku spał po 30-40 minut moim zdaniem przez zorganizowanie przestrzeni, ale nie ma co tam wracać.
Z naszej perspektywy zmieniło się miejsce i sposób rozmowy z opiekunkami. Wchodząc na ich teren widzimy co dzieci robią, Panie starają się zawsze powiedzieć choć kilka słów jak było. Nie chcę żebyście pomyśleli, że gloryfikuję to miejsce ale zwyczajnie jestem z niego zadowolona. Jedna ważna dla mnie sprawa to indywidualne menu - które co tydzień otrzymujemy. Mamy na posiłki dla wszystkich z wyszczególnieniem co je nasz Młody a co ma inne. Dla mnie to dobra sprawa bo nie muszę się zastanawiać co było i jak było modyfikowane przy okazji dostaję garść inspiracji :)

***
Moja praca jakoś powoli leci. Wysyłam to tu to tam CV ale przyznam nie staram się bardzo bardzo. Dużo energii idzie na Młodego i Jego potrzeby dopiero później reszta. Tak czy tak nie zarzuciłam poszukiwań mimo podwyżki. Może coś sensownego trafię.

***
Na Święta zostajemy u nas.
Mieliśmy jechać do T.ale Ona wyjeżdża do siostry Małża za granicę więc wiadomo... nie to, że się cieszę, ale odczułam ulgę. Kiedyś pisałam moje spostrzeżenia na temat gotowania u T. Gdy Małżu zaproponował, żebyśmy pojechali oczywiście się zgodziłam, bo nie chodzi o to, żeby Młody nie znał Babci ale wewnątrz odczułam niepokój. Ta sytuacja pokazała przy okazji, że jednak T. może do kogoś pojechać na Święta. Kolejne Święta Wielkanocne tam jedzie. U nas nie była na żadne Święta. Wciąż tylko słyszymy przyjedźcie, a czemu nie? Czemu na tak krótko? itp. Teraz po piątkowej stłuczce szybko samochodem nie pojedziemy.
Dla mnie zawsze to był trud jechania tam. Bo to, że Ta nie pracuje i ma czas, Tamta też nie pracuje więc się nie spieszą ale to nie znaczy, że My nie pracujemy. Staramy się wygospodarować czas dla Rodziny i dać każdemu ile można najwięcej...

Trochę sobie ponarzekałam ;)
Może uda się do Was zerknąć.

Komentarze

  1. Może i dobrze... spędzicie spokojnie i rodzinnie Święta i będziecie mogli cieszyć się sobą :)
    Cieszę się, że zmiana żłobka wyszła Wam na plus i oby tak już zostało :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz