styczeń ..
Ostatnio rzadko tu bywam.
Wiele energii pochłania życie codzienne a blog to dokładka do tego co wokoło. Trochę mi Was brakuje ale jednak po 8 godzinach przy komputerze w pracy nie mam ochoty na ślepienie w ekran telefonu czy tableta.
Ostatni czas był trudny. Pewnie dlatego unikam częstego pisania bo jedyne co to wylewałabym swoje stresy. Z jednej strony może i dobrze z drugiej niekoniecznie.
Dwa tygodnie Młody był chory. Złapał endowirusa z wysypką i gorączką. Na dodatek mieliśmy mieć wizytę u alergologa. Poszliśmy z podleczonym dzieckiem ale nic konstruktywnego z wizyty bo cóż Pani mogła powiedzieć. Tydzień ja siedziałam z Młodym, drugi tydzień Małżu, a od wczoraj do żłobka. Lamenty wielkie. W końcu od 12 grudnia do 18 stycznia był tam cale 3 dni bo albo był chory albo były Święta i wolne. Znów trudno mi o tym myśleć, Marzę o chwili gdy Młody pomacha mi na pożegnanie i pobiegnie się bawić. Rano o 6:30 w śnieg i mróz pchając wózek trochę czuję się jak wyrodna matka nie mająca serca...
W pracy zrobiło się... aż mi brak słów. Wiem, że powrót po macierzyńskim to nie jest jakaś zasługa ale moje wynagrodzenie jest niższe niż nowo zatrudnionych stażystów. Poprosiłam choćby o wyrównanie. W zasadzie jak nie mam nic do mojej przełożonej to stwierdzeniem, że po macierzyńskim to nie można nic oczekiwać mnie zmroziło.Oczywiście później dodała, że zobaczy co da się zrobić. Ja czekam i szukam czegoś w zamian.
Małżu dostał propozycję powrotu do starej Firmy. Wiem, że bardzo Go cieszyła praca z młodzieżą ale mnie to trochę zdenerwowało. Bardzo idealizuje starą Firmę. Nie widzi że chodził na 10 i wracał o 20 albo 21 a czasem też rano musiał coś robić albo siedzieć po nocach. Nie widzi, że wyjeżdżał na 2 tygodnie i co z tego że miał za to kasę jak teraz mamy Synka i On za Tatą będzie tęsknił. Oczywiście powiedziałam co myślę ale jedno wiem, że nie zabronię Mu pójścia na rozmowę i zobaczymy co Mu zaproponują. Nie wierzę w cuda ale nie chcę się zamykać na to, że może coś wynegocjuje albo zmienią Mu stanowisko i będzie inaczej. Niezależnie od tego denerwuję się tym co dalej.
Wiele trudnych emocji ostatnio się we mnie pojawia. Trudno mi czasem mówić o tym co czuję. Mam wrażenie że spadam w spiralę ciągnącą mnie w dół. Ufam jednak, że dam radę.
Do napisania.
Wiele energii pochłania życie codzienne a blog to dokładka do tego co wokoło. Trochę mi Was brakuje ale jednak po 8 godzinach przy komputerze w pracy nie mam ochoty na ślepienie w ekran telefonu czy tableta.
Ostatni czas był trudny. Pewnie dlatego unikam częstego pisania bo jedyne co to wylewałabym swoje stresy. Z jednej strony może i dobrze z drugiej niekoniecznie.
Dwa tygodnie Młody był chory. Złapał endowirusa z wysypką i gorączką. Na dodatek mieliśmy mieć wizytę u alergologa. Poszliśmy z podleczonym dzieckiem ale nic konstruktywnego z wizyty bo cóż Pani mogła powiedzieć. Tydzień ja siedziałam z Młodym, drugi tydzień Małżu, a od wczoraj do żłobka. Lamenty wielkie. W końcu od 12 grudnia do 18 stycznia był tam cale 3 dni bo albo był chory albo były Święta i wolne. Znów trudno mi o tym myśleć, Marzę o chwili gdy Młody pomacha mi na pożegnanie i pobiegnie się bawić. Rano o 6:30 w śnieg i mróz pchając wózek trochę czuję się jak wyrodna matka nie mająca serca...
W pracy zrobiło się... aż mi brak słów. Wiem, że powrót po macierzyńskim to nie jest jakaś zasługa ale moje wynagrodzenie jest niższe niż nowo zatrudnionych stażystów. Poprosiłam choćby o wyrównanie. W zasadzie jak nie mam nic do mojej przełożonej to stwierdzeniem, że po macierzyńskim to nie można nic oczekiwać mnie zmroziło.Oczywiście później dodała, że zobaczy co da się zrobić. Ja czekam i szukam czegoś w zamian.
Małżu dostał propozycję powrotu do starej Firmy. Wiem, że bardzo Go cieszyła praca z młodzieżą ale mnie to trochę zdenerwowało. Bardzo idealizuje starą Firmę. Nie widzi że chodził na 10 i wracał o 20 albo 21 a czasem też rano musiał coś robić albo siedzieć po nocach. Nie widzi, że wyjeżdżał na 2 tygodnie i co z tego że miał za to kasę jak teraz mamy Synka i On za Tatą będzie tęsknił. Oczywiście powiedziałam co myślę ale jedno wiem, że nie zabronię Mu pójścia na rozmowę i zobaczymy co Mu zaproponują. Nie wierzę w cuda ale nie chcę się zamykać na to, że może coś wynegocjuje albo zmienią Mu stanowisko i będzie inaczej. Niezależnie od tego denerwuję się tym co dalej.
Wiele trudnych emocji ostatnio się we mnie pojawia. Trudno mi czasem mówić o tym co czuję. Mam wrażenie że spadam w spiralę ciągnącą mnie w dół. Ufam jednak, że dam radę.
Do napisania.
Tak się dzieje w życiu ze jedne kłopoty sie koncza inne rozpoczynają. Chodza parami a nie raz i stada widac.
OdpowiedzUsuńJa jestem wypruta z emocji. Tutaj dużo euforii związanej z ciążą a tam z tyłu głowy chęć zmiany pracy przez M,wyjazd za granicę. Kiedy bylismy sami nie chciał o tym słyszeć,kiedy mamy dzieci nagle zapragnal zmieniać swoje życie.
Do tego nagła śmierć mojej mamy,za dwa tyg finalizujemy sprzedaż mieszkania po niej. Wchodze do swojego domu i nie czuje nic. Nie ma domu,nie ma nic. Sa puste ściany. Bardzo mnie to dziwi,myslalam ze tak nie będzie.
Zeszły rok to kołowrotek,chce o nim zapomnieć.
Jak widzisz. Nie tylko u was zawirowania. Wierzę że poukłada sie wszystko na plus zarowno u was jak.i.u nas.
Hebamme
Strasznie mi przykro z powodu Twojej Mamy.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak jak napisałaś wszystko się poukłada i u Was i u nas.
Oj Kochana po to masz nas i bloga żeby ponarzekać :) A my po to by Cie pocieszyć ;)
OdpowiedzUsuńJa też bym się źle czuła wracając do pracy i zarabiając mniej niż stażysta. To normalne. Mam nadzieję, że przełożona coś dla Ciebie wykombinuje :) Trzymam mocno kciuki :) No albo, że szukanie nowej pracy zakończy się sporym sukcesem :)
A co do Męża... ciężka sprawa, ale fakt to musi być jego decyzja... Ale mam nadzieję, że weźmie pod uwagę Twoje obawy ...
Dzięki :) Czasem trudno mi już narzekać ;)
UsuńPóki co czekam czy coś wyszło z podwyżki...
Co do Męża zaraz będzie w poście :)