kontrowersyjnie ...

Dwa posty temu wspomniałam, że napiszę coś co może być dla części osób kontrowersyjne.. więc do dzieła.
To co opiszę to jedynie zbiór myśli związanych z zaistniałą sytuacją. Zapewne nie uda mi się przelać wszystkiego tak jakbym chciała mimo to spróbuję...

Jak wiecie kuzyn Młodego urodził się z ZD. Cała rodzina była tym mocno przejęta "co dalej?" jednak jakoś wszyscy postarali się żeby nie było to problemem czy tematem tabu. Nikt nie zawinił, jedynie hromosomy. Kontakt mieliśmy nadal dobry, bo dzieci w podobnym wieku ( co to jest miesiąc różnicy...) więc i problemy podobne, kolki, wysypki itp.
Jakiś czas temu przyjechali do nas w odwiedziny. Maluchy oswajały się ze sobą, było ok. 
Rozmowy zaczynały się po uśpieniu Maluchów... 
....
- No i jak się masz? 
*W sumie dobrze, już dobrze. Wiesz, jestem matką aniołem.
-To się cieszę. Ale nie do końca rozumiem.
*O Mamach dzieci z ZD mówi się, że są aniołami
-Nie wiedziałam, choć przecież każda Matka jest aniołem dla swojego dziecka. 
*Nie sądzę
-Dla mnie tak. Bo przecież noszę dziecko pod sercem, chronię, karmię... no wiesz... 
*No może... Poza tym czasem nie wiem co odpowiadać ludziom. Kiedyś małe dziecko na placu zabaw zapytało mnie czemu On tak do niego wystawia język. 
-I co powiedziałaś?
*Miałam problem... ale dzieciak zaraz uciekł na zjeżdżalnię nie czekając na odpowiedź. 
-Sama bym nie wiedziała co odpowiedzieć. 
*Że On bardziej kocha niż inne dzieci.
-Czemu tak?
*Tak nam mówią na spotkaniach, że dzieci z ZD bardziej kochają niż inne.
....
Moja rozmowa z M. była wiele dłuższa, ale dwa zagadnienia mnie początkowo poruszyły... 
Po kilku dniach od ich wyjazdu rozmawiamy z Małżem. Okazało się, że nie tylko mnie raziło to, że M. w mówieniu o tym, że jest aniołem dla swojego dziecka sprawiała, że my "zwykli rodzice" byliśmy tacy nic nie znaczący. Kilkakrotnie ten temat wracał przy różnych posiłkach staraliśmy się być neutralni. Jednak trudno było nie czuć się gorszym rodzicem dziecka które nie potrafi kochać tak jak dziecko z ZD. Zdaję sobie sprawę, że być może to pozwoliło M i jej Mężowi zaakceptować sytuację. Może dzięki nazwaniu siebie aniołem czują się lepiej, może spotkania na które chodzą mają pokazać, że każde dziecko potrafi mocno kochać. Szkoda tylko, że w efekcie tego wszystkiego człowiek przy nich czuje się gorszy, bo ma zdrowe dziecko. Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi. Nie rozmyślam o tym dniami i nocami, a całym sercem jestem z Nimi z nadzieją, że ich Synek będzie sobie w życiu dobrze radził...
Szkoda tylko, że po odwiedzinach nagle kontakt się prawie urwał...


Komentarze

  1. Myślę, że ona musi się pocieszać jakoś i nie miałabym jej tego za złe. Ja i tak wiem swoje np. że jestem dobrą matką i w żadnym wypadku nie czuję się gorsza po żadnych słowach. Wiem, że zapewniam wszystko swojemu dziecku, a w szczególności miłość i bezpieczeństwo. Pewnie też zależy w jakim tonie te słowa były wypowiedziane. Podejrzewam, że to sprawiło, że mogło Cię to zaboleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak na serio nie mam Jej tego za złe. To nasza bliska Rodzina, staramy się im pomagać i wspierać, bo to nie jest proste... dla mnie trudna do strawienia była forma.
      Tak czy tak zapewniam swojemu Synkowi wszystko co mogę i jak mogę najlepiej i nic tego nie zmieni.

      Usuń
  2. Hmm myślę że my, rodzice zdrowych dzieci, nawet nie zdajemy sobie sprawy, jakie mamy szczęście. Chyba łatwiej jest być mamą 10ciu zdrowych dzieci, niż jednego ciężko chorego. Nie dlatego, że to chore jest gorsze - zgadzam się, że dzieci z ZD kochają bardziej. One cały czas są dziećmi i nie stają się wyrachowane. Ale jednak poświęcenie rodziców dzieci z ZD czy inną ciężką chorobą jest nieporównywalnie większe, niż rodziców dzieci zdrowych (większy jest też strach i przykrości spotykane od obcych ludzi). Skoro tej kobiecie łatwiej żyć w przekonaniu, że jest mamą-aniołem, niech tak robi. To nie znaczy, że inne mamy są gorsze. Ale ona faktycznie jest mamą wyjątkową. I dobrze, że stara się czuć normalnie i godnie przy tym. Wiele mam dzieci z ZD jest potwornie zdołowanych i nękanych poczuciem winy, a reakcje otoczenia bynajmniej nie pomagają...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę jednak tak jak napisałam powyżej, dla mnie trudny był przekaz. W zasadzie jest to nasza bliska Rodzina więc w jakiejś części i My będziemy uczestniczyć w wychowaniu i życiu tego Chłopca. Czy dzieci z ZD kochają bardziej ? - nie wiem nie miałam aż takiego kontaktu, jednak w ich wieku około roku w moich oczach nie było różnicy...
      Staramy się im pomagać w tym by żyli normalnie i czuli się normalnie. Zobaczymy co będzie dalej mam nadzieję, że wszystko się ułoży.

      Usuń
  3. Myślę, ze nikt kto nie ma chorego dziecka nie jest w stanie do końca zrozumieć tego co czują i jak starają sobie poradzić z tą sytuacją rodzice. Ale też rozumiem Ciebie, ja też uważam, że każda mama jest aniołem dla swojego dziecka. Jest to ciężka sytuacja i też mam nadzieję, że ich Chłopiec będzie jak najlepiej odnajdywał się w tym skomplikowanym świecie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę. Inaczej jest być ciocią czy wujkiem takiego dziecka inaczej rodzicem...

      Usuń

Prześlij komentarz