wszystko... mnie wkurza

Ostatnio wszystko mnie denerwuje... tłumaczę sobie, że to przez wciąż trwającą chorobę Młodego i nieustanne stresy żeby nie było gorzej.
W czwartek idziemy na kontrolę - kolejną. Zapalenie oskrzeli musi w końcu przejść. Oby nie było gorzej... W weekend wydawało się, że jest lepiej ale wizyta w poniedziałek pokazała, że jednak nie...  boję się, że wylądujemy w szpitalu, to byłoby dla mnie najgorszym scenariuszem. Niby Młody ma rok dobrze się czuje, kaszle mokro ale jak to dziecko w tym wieku nie umie dobrze odkaszlnąć... Mnie już roznosi. Jednak chory maluch to nie to samo co zdrowy maluch. Nawet pracy mi się nie chce szukać, jakoś motywacja mi siadła.
Urodziny Młodego się udały. Trochę wystraszył się gości - akurat wszyscy w jednym czasie przyszli, ale jak się oswoił było super.

Ze spraw innych ...
Wkurza mnie gdy ktoś mówi coś co nie jest prawdą... dla mnie to zwyczajne kłamstwo. Wyobraźcie sobie, starsza osoba ma problemy zdrowotne. Słabe wchłanianie żelaza. Wnukom (matka nastoletnich dzieci) mówi, że Babcia ma białaczkę i nie wiadomo ile jeszcze pożyje. W tym kluczu patrzy się na wszystkie odwiedziny... na dodatek wyrzuca się reszcie że mało dbają o Babcię. Młodzi zdezorientowani ( wiadomo...) wierzą Matce.
Wkurza mnie gdy w przychodni ( ach ta przychodnia) słyszę od pielęgniarki, żebym wyciągała Młodemu smoka... potrafiła się nawet do Niego zwrócić przechodząc, że po co mu toto. Super pomysł... tylko po co się czepiać za każdym razem. To nie jedyna osoba która tak mówi. Ja mam swoje zdanie. Bardzo chciałam oduczyć Młodego smoczka, było dobrze, ale zęby sprawiły, że wkładał łapki do buzi. Pół dnia i miał rany... bo taka skóra... wolę smoczek niż poranione ręce.
Wkurza mnie gdy znajomi jadąc 1000 km od "siebie" na wakacje przejeżdżają 2 km od nas i nie odezwą się że żyją... nie mają czasu ( tak twierdzą) ale na zmianę trasy i odwiedziny całodniowe u wspólnych znajomych mają czas. Dowiedziałam się od tych drugich - myśleli, że sie widzieliśmy....
Wkurza mnie gdy ktoś "zagląda nam do potrwela". Kupiliśmy w ubiegłym miesiącu telewizor - zanim Młody zaliczył choroby.  Oooo ale Wam się powodzi... Oczywiście, powidzi się nam... W zasadzie to prezent ( podwójny urodzinowy, podwójny imieninowy i rocznicowy) od dziadków którzy nie mogli patrzeć na nasz stary kineskopowy telewizor wiecznie wyłączony bo się zawiesza i psuje, a Młody go liże jak tylko nie złapiemy go w porę ;)... Oczywiscie zabawkę miał też dziadek przy wyborze, bo wie lepiej, bo mu to na technice się nie znamy bo nie mamy ;) ... Powodzi się nam, że szok, tak bardzo, że dwa tygodnie mieliśmy problem jak dotrwać do wypłaty. Bo leki dla Młodego były drogie, bo trzeba zmienić, dać inne... mieliśmy 16 zł. Daliśmy radę. Nie wiem jak. Teraz nie jest lepiej. Mamy trochę zapasów więc dojedziemy do końca... ale ktoś zauważył tylko telewizor prawie robiąc problem, że mamy coś nowego a do T nie pojedziemy...
Wkurza mnie gdy ktoś obiecuje, że się odezwie, że napisze maila, zadzwoni. Na fb komentuje, udostępnia wszystko ale nie odpisze nie da znaku życia "macie swoje sprawy"...
Wkurza mnie gdy kolejna osoba z rodziny nie słucha co mówię i... obdarowuje mnie ubraniami o jeden - dwa rozmiary za dużymi... Halooooo czy ja tak wyglądam??? Przecież dobrze Ci w tym... A później żal, że nie chcę nosić...
I Jeszcze jedno mnie wkurza... głupie gadanie. Znajomym urodziło się 4 dzieciątko. On zarabia na tyle, że Ona nie musi pracować. Kiedyś pracowała ale poświęciła się macierzyństwu skoro może... Dzieciątko ma ZD... podczas rozmowy ze wspólną znajomą słyszę...po co im to było, mogli tak pięknie żyć, tako problem sobie sprawili.... Odpowiedziałam tak, że nie powtórzę... chyba przestaniemy się lubić z rozmówczynią

Tylko Małżu to ( ze mną)  wytrzymuje

KURTYNA bo jeszcze coś napiszę czego nie chcę

Komentarze

  1. Oj nazbierało się tego trochę. Ale jak widziałaś mam notkę w podobnym tonie co Ty... Ludzie są okropni... Wiadomo nie wszyscy, ale jak się skumuluje to już na maxa... Wrrrr
    Ludzie widzą co na wierzchu. Ale nie denerwuj się, nie warto... po co nam to. Znajomi są jacy są i nic z tym nie zrobimy. Ludzie będą wyolbrzymiać i głupoty gadać. Trza się jakoś do tego ustosunkować bez stosunku ;) Olać ich.
    Teraz ważne by Twój Syn wyzdrowiał i abyś Ty odzyskała siły. Trzymam za Was kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zauwazyłam, że ostatnio nie jesteś w najlepszej formie. Trudno, zdarza się. na pewno jeszcze wrócą te dni, kiedy będziesz znowu czuła pełnię szczęscia i będę Ci jej zazdrościć :) :*
    Trzymaj się! I nie daj się!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja napiszę tylko: Jeszcze się taki nie urodził, coby wszystkim dogodził. Wniosek słuchać i wypuszczać drugim uchem. Szkoda czasu na branie do siebie. Ja np zrezygnowałam z pracy bo zdrowie dzieci, rehabilitacja, terapia SI, a miałam pracę na zmiany i większość spraw "obrabiałaby" niania. Stwierdziłam, że to moje dzieci, więc ja się będę nimi zajmować. Mogę, bo mąż na nas zarobi, a dzieci nie są wiecznie małe i w potrzebie. A i tak słyszę "a kiedy wrócisz do pracy, rozglądasz się za pracą". Już nie zwracam uwagi, ale najpierw się tłumaczyłam, potem się gotowałam ze złości. Teraz po prostu słucham i wypuszczam drugim uchem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na swój sposób to prawda, jednak mnie czasem to nie wychodzi.

      Usuń
  4. Ojjj... ale się tego nazbierało!! Przykro mi :(
    Może po prostu pewne sprawy dobrze jest puścić jednym uchem i drugim wypuścić i po prostu nie denerwować się? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram się nie przejmować ale czasem nie wychodzi, tak to już chyba jest.

      Usuń

Prześlij komentarz