zakupy

W weekend wybraliśmy się na zakupy. Małż miał trochę do kupienia ja również, więc przemierzaliśmy sklepy w niedalekiej okolicy całe przedpołudnie.
W efekcie zakupiłam sobie kolejne balerinki tym razem z dziurkami i 2 pary spodni ciążowych (!). Miałam tylko popatrzeć ;) W pierwszej kolejności byliśmy w sklepie o nazwie mama coś tam. Ceny wysokie, żeby nie powiedzieć, że bardzo wysokie. Jednak przy przystanku tramwajowym w stronę domu są 2 sklepy z odzieżą używaną. W pierwszym rozmiary były wielkie za to w drugim było co  oglądać. Małżu od razu widząc że rozmiary są w miarę dobre nakłonił mnie od przymierzania. Chciałam kupić jedne dżinsy zupełnie jak nowe, ciut za długie ale przy spodniach często tak mam. Na drugie nalegał małż. Założyłam ogrodniczki z czarną wstawką na której są wyszyte dwie stópki kręciłam się kręciłam że tamte, bo te to jeszcze coś tam... Małż zarekomendował zakup obu par twierdząc, że przecież nie kosztują wiele,pasują a są takie ładne (!) :D W taki sposób wydałam 54 zł na dwie pary. Cieszę się, że nie będę się musiała wciskać w stare spodnie w których się nie zapinam...

Popołudniową porą wybraliśmy się na oglądanie płytek, paneli i innych rzeczy potrzebnych do remontu. Efekt? Podłoga w łazience będzie chyba czekoladowa a ściany waniliowe. Problem pojawił się przy deszczownicy i piecyku gazowym. Nie wiemy jak to pogodzić. Wszystko dlatego że mamy okno w łazience i nie da się "trochę" przesunąć tego czy tego na ścianie bo raczej na oknie nie zawieszę prysznica. No i tak. Dylematów powstało jeszcze więcej ale może Pan Remoncik nam coś podpowie.

:)
Udanego tygodnia :)

Komentarze