nie wiem

Nie wiem jaki nadać tytuł postowi który z założenia będzie plątaniną wszystkiego...

Jesteśmy szczęśliwie po weekendzie. Tylko czy aby na pewno szczęśliwie? Chyba nie.

W sobotę okazało się, że moja babcia po pierwszej operacji miała drugą i trafiła na oiom. Nikt nie raczył m nie poinformować co sprawiło mi przykrość, bo jak było dobrze to mi dzwonili, a jak się zrobiło źle to nikt nawet smsa nie wysłał. Nie chcę nikogo oceniać bo zapewne dla wszystkich to był szok i nie myśleli o tym, ale tak zareagowałam i już. W niedzielę pojechałam w odwiedziny choć na chwilę. Kiepsko wszystko wygląda - to tak najogólniej. Liczyła, że na Święta wyjdzie ze szpitala, a tu taka sytuacja. Wszyscy starają się choć chwilę być ale to nie sprawi, że zagoją się rany. Lekarze mówią, że może być różnie i trzeba by na wszystko przygotowanym...

Zmieniając temat...W niedzielne popołudnie z Małżem wybraliśmy się na basen. Potrzebowaliśmy trochę oderwania od rzeczywistości, a że w końcu mi wolno to chcieliśmy skorzystać (oczywiście z rozsądkiem). Dobrze nam to zrobiło i wieczorem padliśmy zmęczeni do łóżka.

Dziś w pracy okazało się, że osoba która miała być na zastępstwo za mnie nie da rady pogodzić studiów i tej konkretnej pracy. Szukamy na nowo... a już myślałam, że wszystko przejdzie w miarę gładko.

Poza tym?
Nastrój dziś kiepski. Trudno mi nawet cieszyć się z małej rosnącej kruszynki. Za tydzień kolejna wizyta u Pana G.

a dziś tyle
spokojnego tygodnia

Komentarze