wtorek

Nic specjalnego dzień jak każdy inny, a przynajmniej jego początek.
Ostatnio dopadły nie przemyślenia dotyczące "stanu błogosławionego".
Piękna nazwa, w związku z tym kobieta powinna tryskać wszystkim co najlepsze, wdziękiem, humorem, być rozanielona i wszystko co najlepsze powinno być wokół niej. Teoria jest piękna, jednak w praktyce nie tryskam pięknem i dobrem na każdym kroku. Do rozanielenia mi daleko szczególnie gdy biegnę do łazienki nie mogąc powstrzymać wymiotów, a i w innych sytuacjach zazwyczaj nie jest mi do śmiechu. Błogosławionym to można mojego Małża nazywać, który co ranek śniadanko mi robi, obiad do pracy pakuje, zakupy przynosi, sprząta i nie wyrzuca mi tego, że nie oglądnę z nim filmu choć jest dopiero 21.
Pan G ostatnim razem stwierdził Niedługo powinno być lepiej, II trymestr jest spokojniejszy. Oby miał rację bo jednak chciałabym, żeby w Święta móc cokolwiek zjeść nie zastanawiając się nad skutkami.

No i tak..

Komentarze